RÓD   WAJSYLEWICÓW

Fragment z dziejów pruskiej emigracji

 

Pierwszy szerzej o Wajsylewicach1 napisał Stanisław Kujot2. Następnie krótką notkę o nich i innych Prusach na Pomorzu dał Friedrich Lorentz3. Obie te prace wymagają obecnie ostrożnego traktowania, zawierają przy tym znaczne braki, zwłaszcza ta druga. Z nowszej literatury wymienić trzeba nadal wartościowy artykuł Reinharda Wenskusa o pruskich rodzinach na Pomorzu4. Najwięcej jednak wnoszą ostatnie publikacje gdańskich autorów Klemensa Bruskiego5 i Błażeja Śliwińskiego6. W sumie stan badań nad Wajsylewicami przedstawia się wcale nie najgorzej, choć brakuje odrębnej pracy im poświęconej. Mam nadzieję, że przynajmniej we wstępnym zakresie rolę tę spełni niniejsze opracowanie.

Wiadomo, że Wajsylewice pochodzili z rejonu dzisiejszego Sztumu i Żuławki, o tym będzie jeszcze mowa. Na Pomorzu pojawili się w bliżej nieznanym czasie, ale na pewno przed 1267 r. Przypuszcza się, że uszli z Pomezanii około połowy XIII w. (nie zgadzając się być może na warunki traktatu dzierzgońskiego) lub nieco wcześniej7. O tym, że przybyli na Pomorze stosunkowo niedawno świadczą ich majątki z nadania książąt pomorskich (nie dziedziczone), jak też pretensje do dawnych dóbr w Pomezanii. Przyjrzyjmy się zatem bliżej ich karierze i losom.

 

Wajsyl – Diwan – Ramota

Najstarszym znanym przedstawicielem w rodzie był Wajsyl. Niewątpliwie był on osobistością ponadprzeciętną, o tym świadczy choćby fakt, że powierzono mu, przecież przybyszowi z zewnątrz, najwyższe stanowiska w księstwie. W jakiejś mierze jego karierze dopomagała wroga postawa względem zakonu krzyżackiego, wówczas zantagonizowanego z Pomorzem. Pierwszy raz w źródłach wzmiankowany został 1 sierpnia 1267 r. na dokumencie księcia gdańskiego Warcisława, jako cześnik gdański (Wyzillo pincerna)8. Dokument określał warunki poprawnych stosunków z Zakonem, w którym m.in. książę zobowiązywał się nie przyjmować zbiegów pruskich oraz miał wypłacić Krzyżakom odszkodowanie, jeżeli jakaś grupa wojów napadnie ich ziemie lub zajmie jakiś gród9. Najwyraźniej więc wcześniej dochodziło do takich wydarzeń, a grupą szczególnie zainteresowaną w najazdach byli niewątpliwie zbiegowie z Prus. To zdaje się mogło nieco popsuć stosunki między księciem a jego cześnikiem. Około 1270 r. podczas wojny domowej między Warcisławem a Mściwojem Wajsyl opowiedział się za tym ostatnim, być może z racji jego zdecydowanej antykrzyżackiej postawy. Mściwój otrzymał też, jak się wydaje, wsparcie z Prus, co niewątpliwie stać się mogło za sprawą Wajsylewiców10. Jeszcze w tym roku Wajsyl zostaje wojewodą świeckim11. Odtąd jako najważniejszy urzędnik występuje przy wszystkich istotnych działaniach księcia Mściwoja, np. przy erygowaniu opactwa cysterskiego w Pelplinie w 1274 r., nadaniu poszerzonych uprawnień dla klasztoru w Oliwie i innych nadaniach ziemskich12. Szczególnie istotna była rola Wajsyla przy erygowaniu opactwa cysterskiego w Pelplinie, gdyż osada ta wcześniej należała właśnie do niego. Musiał więc ją oddać księciu, aby nowe opactwo mogło powstać13. W tym czasie, jak się przypuszcza, mógł otrzymać w ramach rekompensaty sąsiednią wieś Rajkowy14. Ostatni raz jako palatyn świecki świadkował na dokumentach 12 października 1276 r.15, pod koniec tego roku został poświadczony już jako palatyn tczewski16. Na początku 1278 r. ponownie wzmiankowano go jako wojewodę świeckiego17, jednak dokument ten budzi poważne wątpliwości, co do jego autentyczności. Tak więc należałoby tę wzmiankę odrzucić, tym bardziej, że jeszcze w tym roku Wajsyl został wojewodą gdańskim. Pierwszy raz, jako taki wystąpił w dokumencie nadającym posiadłość ziemską joannitom18. W ten sposób stał się najwyższym urzędnikiem na Pomorzu, zatrzymując w swoim ręku także palację tczewską19. Uczestniczył w układzie w Kępnie w lutym 1282 r., gdzie książę Mściwoj uznał za swego zwierzchnika lennego i opiekuna Przemysła II, księcia wielkopolskiego20. W efekcie tego układu, gdy Mściwój nie doczekał się męskiego potomka, Przemysł został jego oficjalnym następcą.

Z czasem stosunki wojewody z księciem uległy pogorszeniu21, prawdopodobnie z powodu obaw o przyszłość rodziny wobec rosnących wpływów wielkopolskich22. Ostatecznie o upadku zadecydował bunt Diwana (po polsku Żywana), syna Wajsyla z roku 1285. Ostatnio w literaturze wskazano na ewentualne powiązanie Diwana z Wisławem rugijskim i Prusami. Z kroniki Dusburga wiadomo, że w 1286 r. Bartowie z Pogezanii (m.in. Numo i Dersko), Pogezanowie i inni Prusowie (Bartowie?) podjęli kolejną próbę powstania przeciw Krzyżakom. Na pomoc wezwali i w nim też upatrywali swojego przyszłego władcę Wisława rugijskiego23. Z planów nic nie wyszło, gdyż spisek został wykryty. Wydaje się jednak uzasadnione zdanie, że Diwan mógł już wcześniej współtworzyć to sprzysiężenie24. Jego bunt także się nie powiódł, zresztą chyba też nie wyszedł poza fazę spisku25. Diwan musiał iść na wygnanie, a ponadto skonfiskowano mu dobra – Witomino i Rajkowy26. Także Wajsyl utracił swoje urzędy na rzecz Święcy27, choć zapewne pozostał na Pomorzu i na swoich dobrach. Utracił natomiast ostatecznie swoje dobra na terytoriach pruskich: Alminie i Poselew w Pomezanii. Nazwy te w tej formie nie pojawiają się dalej w źródłach. Pierwsza z nich jest jednak zbieżna z mianem Alyem, którym już w 1250 r. określano pruskie terytorium między Malborkiem, Sztumem a Dzierzgoniem28. Trudno jednak wskazać konkretny obszar, który posiadałby Wajsyl. Druga nazwa jest zapewne tożsama z pierwotną nazwą terytorium i wsi Żuławki (Posolue, Posoloua, Posilia)29. Wydaje się wielce prawdopodobne, że posiadał on dobra właśnie w rejonie tej wsi. Do rezygnacji z praw do tych posiadłości na rzecz zakonu krzyżackiego został zmuszony w 1289 r. Dobra co prawda od dawna pozostawały w ręku krzyżackim, ale jak widzimy Wajsyl nie tracił nadziei na ich odzyskanie, zapewne licząc na wsparcie księcia pomorskiego. Spór rozstrzygał z ramienia papieża – biskup poznański Jan30, a korzystny wyrok dla Krzyżaków był możliwy m.in. dzięki upadkowi znaczenia Wajsyla na Pomorzu. Tutaj zdaje się znajdujemy też przyczynę ich migracji, którą była konfiskata dóbr31, zapewne w związku z ich opozycyjną działalnością. Skoro nadal rościli o nie pretensje, wykluczałbym ich dobrowolną migrację, musiała ona nastąpić pod naciskiem Zakonu.

Diwan po buncie – jak wyżej wspomniałem –utracił także wieś Rajkowy32, którą w 1289 r. Mściwoj nadał ponownie klasztorowi oliwskiemu33. Jednak Wajsylewice nie pogodzili się z tym i próbowali ją odzyskać, powołując się na nadanie samego księcia, którego jednak nie mieli na piśmie. Po śmierci Mściwoja (koniec 1294 r.) Diwan powrócił na Pomorze i siłą zajął Rajkowy34. Przemysł II zareagował natychmiast i wpierw w sierpniu 1295 r. w Gnieźnie zakwestionował prawa Diwana do wsi, a następnie w październiku, już w Gdańsku, potwierdził do niej prawa klasztoru oliwskiego35. Po rychłej śmierci Przemysła II do władzy doszedł Władysław Łokietek, który Wajsylewiców przywrócił do łask. Przejawem tego było osadzenie Wajsyla na urzędzie wojewody tczewskiego (przed 6 stycznia 1298 r.) i tytułowanie go komesem36. W tym czasie zapewne nie żył już Diwan, stąd o Rajkowy zabiega jego syn, a wnuk Wajsyla – Ramota. Konwent oliwski wytoczył jednak proces o sporną wieś. Nie mając żadnych dokumentów potwierdzających nadanie, Wajsylewice proces przegrali. Potwierdził to Władysław Łokietek dokumentem wydanym 28 czerwca 1298 r.37 Jak ostatnio zauważono, była to bardziej decyzja polityczna, aniżeli stricto iure. Wobec naprężonej sytuacji w Wielkopolsce Łokietek nie mógł zadrażniać sytuacji także na Pomorzu i stąd musiał pójść na ustępstwa względem lekceważonego wcześniej Święcy. Tymczasem Wajsyl należał do ugrupowania przeciwnego Święcom i początkowo najwyraźniej wspieranego przez księcia. Wydany wyrok był więc świadectwem kolejnej porażki Wajsylewiców ze Święcami38. Jest to zarazem ostatnia wzmianka o Wajsylu, a skoro mamy wzmianki o innych członkach rodziny, to należy przyjąć, że Wajsyl wkrótce po tej dacie zmarł39.

Po śmierci Wajsyla na czoło rodziny wysunął się jego wnuk – Ramota ze Stanisławia40. Pierwszy raz pojawił się w źródłach 28 czerwca 1298 r., kiedy Władysław Łokietek rozsądzał spór między klasztorem oliwskim a Wajsylem i Ramotą o wieś Rajkowy41. Ponownie w źródłach pojawił się po siedmiu latach. Wtedy 10 sierpnia 1305 r. był on współwystawcą dwóch dokumentów potwierdzających cystersom oliwskim nabycie części wsi Swarożyn i dwóch placów pod budowę nowych młynów nad Szpęgawą42. Ramota był wówczas podkomorzym tczewskim. Znamy też jego pieczęć: trzy groty w trójkąt, z legendy pieczęci wiemy o posiadaniu przez niego Stanisławia („…amot … Stoyslawi …”). Nabytek musiał być świeży, skoro jeszcze pod koniec panowania Mściwoja wieś należała do księcia. Jednocześnie kasztelanem tczewskim został jego bliski krewny Piotr Glabunowic, używający pieczęci z takim samym godłem, zob. dalej. Ramota pozostawał w bliskich związkach ze Święcami. W grudniu 1306 r. został on poręczycielem Piotra Święcy w sprawie spłaty zasądzonej kwoty na rzecz biskupa włocławskiego Gerwarda43, a w roku następnym stanął po stronie Święców, gdy opowiedzieli się po stronie margrabiów brandenburskich i podnieśli bunt przeciw Władysławowi Łokietkowi. Konsekwencją udziału w opozycji była utrata urzędu podkomorskiego. Na tym też urywają się informacje o nim. Jego potomkiem mógł być Prus Lemko, który w 1315 r. sprzedał cystersom z Pelplina 2 łany sąsiadujące z Dobkowem (obecnie Szpęgawa)44 oraz Jaśko ze Stanisławia (Iescone de Stoyslav) wzmiankowany w 1320 r. podczas ugody granicznej z klasztorem pelplińskim45. W tej chwili nie sposób jednak to rozstrzygnąć.

Glabuna – Sadyk – Piotr Glabunowic

Oprócz Wajsyla poważną rolę odgrywali też jego bracia – Glabuna i Sadyk46 oraz potomkowie tego pierwszego. Glabuna47 pierwszy raz odnotowany został wraz z Wajsylem na dokumencie księcia Warcisława z 1 sierpnia 1267 r., jednak bez żadnego urzędu48. W 1270 r. występuje już w otoczeniu księcia Mściwoja, nadal określony tylko jako brat Wajsyla49. Ciekawe, że tak nie określono występującego wraz z nimi kolejnego brata – Sadyka, wtenczas już podkomorzego świeckiego50. Dopiero w 1271 r. Glabuna został określony cześnikiem, wtenczas też wymieniono Sadyka, jako jego brata51. Następnie, jako cześnik Glabuna świadkował na dokumentach Mściwoja w latach 1272-1283, m.in. dla rycerza Chwalimira, dominikanów gdańskich, norbertanek żukowskich i zakonu krzyżackiego52. We wszystkich tych dokumentach Glabuna towarzyszył swojemu bratu Wajsylowi i jak wspomniano często też obecny był Sadyk, wyraźnie więc bracia cały czas współdziałali ze sobą. Glabuna ostatni raz jako świadek wystąpił 5 marca 1283 r.53 Zmarł po 26 lipca 1283 r. a przed 13 września 1284 r.54 Wtedy występuje już tylko jego syn Piotr Glabunowic, który otrzymał od księcia Mściwoja nadanie sześciu wsi z obszernym immunitetem. Być może był to też rodzaj rekompensaty za wsie należące niegdyś do Glabuny a oddane biskupowi włocławskiemu55. Otóż w 1282 r. książę dysponował dobrami ziemskimi posiadanymi uprzednio przez Glabunę (Mieścinem i Skrzydłowem w dzielnicy tczewskiej oraz Lewinem i Witominem w dzielnicy gdańskiej)56. Do potwierdzenia i rozszerzenia tego nadania doszło 26 lipca 1283 r., tutaj dopiero też wspomniano o wcześniejszym posiadaniu tych dóbr przez Glabunę57. Najprawdopodobniej Glabuna zrzekł się tych dóbr dobrowolnie, o czym zdaje się przekonywać obecność na obu dokumentach Wajsyla, jako świadka, jak też wspomniane nadanie sześciu wsi dla Piotra Glabunowica, które otrzymał „za zasługi ojca” i zapewne jako rekompensatę za oddane przez ojca dobra58. Zresztą przekazanie Witomina i Lewina biskupowi, zdaje się w ogóle nie doszło do skutku. Przy tym część Witomina była własnością Diwana Wajsylewica i dopiero w 1292 r. ostatecznie została mu odebrana (zob. wyżej). Nie przekazano go jednak wcale biskupowi, choć jeszcze dwa lata wcześniej (1290) książę Mściwoj potwierdzał mu nadanie i prawomocność konfiskaty tego i innych dóbr dawnym właścicielom na skutek ich zdrady59. Niewykluczone, że Lewin także został w ręku Wajsylewiców, zob. dalej w tekście60.

Natomiast ostatni z braci Wajsyla, Sadyk był – jak wspomniałem – podkomorzym świeckim, tak określono go jeszcze 2 stycznia 1274 r.61 Po dłuższej przerwie pojawił się, już ostatni raz, w 1284 r. w nadaniu dla Piotra Glabunowica62. Tym razem z tytułem cześnika (Sadicona pincerna). Zgodnie z kolejnością występowania świadków w dokumencie (po kasztelanie świeckim) należy przyjąć, że urząd ten pełnił w Świeciu63. Zastanawiające, że nie objął równocześnie wakującego podobnego stanowiska po swoim bracie Glabunie w Gdańsku, co byłoby zgodne już z pewną tradycją rodzinną. Wiązać to należałoby chyba z dotychczasowymi ścisłymi powiązaniami Sadyka z okręgiem świeckim. Może też tutaj trzeba poszukiwać jego, dotąd nieznanych, posiadłości. Najpewniej po buncie Diwana również Sadyka dotknęły represje. Zmarł zaś przed 1296 r., skoro w przeciwieństwie do Wajsyla, nie spotykamy go już ani razu64.

Po śmierci Glabuny jego wysoką pozycję przejmuje wspomniany syn Piotr65. W 1284 r. książę Mściwoj nadał mu za zasługi ojca (respectis fidelibus servitiis comitis Glabune) sześć wsi: Wielką Wieś (dziś Władysławowo) i Będargowo w ziemi puckiej, Lniska i Jasień w gdańskiej, połowę Zajączkowa w tczewskiej oraz połowę Wieszyna w słupskiej66. O jego wysokiej pozycji świadczy użyty wówczas wobec niego tytuł „komesa”, którego używano tylko dla określenia najważniejszych dostojników na Pomorzu. Przez dłuższy czas o Piotrze zrobiło się jednak w źródłach głucho, co należy wiązać ze spiskiem Diwana. Najpewniej więc także Piotr musiał wycofać się z polityki, nie wiadomo natomiast, czy utracił nadane mu wcześniej dobra. Do polityki Wajsylewice wracają po objęciu rządów przez Władysława Łokietka, ale raczej nie dotyczyło to jeszcze osobiście Piotra67. Do urzędów dochodzi on dopiero w schyłkowym okresie rządów czeskich Wacławów, zresztą podobnie, jak jego krewny Ramota. Wiązało się to, jak przekonująco wyjaśnił B. Śliwiński, ze zmianą polityki Piotra Święcy na antykrzyżacką68. Tym samym Wajsylewice, z dawnych wrogów, stali się naturalnymi sojusznikami. Pierwsze po tej długiej przerwie wystąpienia Piotra mają związek z nadaniami dla klasztoru oliwskiego. Już na dokumencie z 11 stycznia 1305 r. określony został ponownie jako komes Piotr Glabunowic69. A był wtedy jednym z trzech sędziów polubownych reprezentujących cystersów z Oliwy w sporze granicznym z braćmi Woltamwicami w okręgu tczewskim. Tymczasem na dokumencie z 10 sierpnia 1305 r. tytułowany był już kasztelanem tczewskim. Wtedy był współwystawcą – obok Piotra Święcy z Nowego i Ramoty ze Stanisławia – dwóch dokumentów potwierdzających nabycie przez klasztor w Oliwie części wsi Swarożyn i placów pod młyny na Szpęgawie70. Pieczętował się godłem zbieżnym z pieczęcią Ramoty (trzy groty w trójkąt)71. Zastanawia jednak fakt użycia innej pieczęci – ze znakiem ryby – na dokumencie z 11 stycznia 1305 r.72, co jakby przeczyło identyfikacji kasztelana tczewskiego Piotra z komesem Piotrem Glabunowicem. Badacze zgodnie jednak przyjmują, że chodzi tutaj raczej o tą samą postać, a używanie różnych pieczęci było wtenczas dosyć częste73. Tutaj podałbym przykład Piotra Święcy z Nowego, który używał różnych pieczęci: wpierw ze znakiem lwa (nawiązanie do herbu Przemyślidów), potem półorła i półryby (orzeł z rybim ogonem), co z kolei nawiązywało do herbu Władysława Łokietka74, przy tym nie miały one nic wspólnego z pieczęciami jego ojca.

Awans swój Piotr zawdzięczał niewątpliwie – jak wspomniano – powiązaniom z Piotrem Święcą (stąd może jego pieczęć z godłem ryby), który po śmierci Wacława II został starostą pomorskim. Wówczas Piotr Święca związał się z Brandenburczykami i co ważne z punktu widzenia Wajsylewiców przyjął kurs antykrzyżacki. Jak się jednak okazało ta opcja polityczna nie była wystarczająco silna i wkrótce na skutek diametralnych zmian politycznych na Pomorzu straciła swoje znaczenie. Po raz ostatni Piotr jako kasztelan tczewski wzmiankowany był na dokumencie wystawionym przez wojewodę Święcę i sędziego pomorskiego Boguszę w początku 1307 r., który regulował sprawy graniczne między wsią Skowarcz należącą do klasztoru oliwskiego a Pszczółkami należącymi do rycerza Trzebibora Ściborowica75. W maju 1308 r. spotykamy już innego kasztelana tczewskiego, a Piotr ostatecznie znika ze źródeł. Najwyraźniej więc urząd swój stracił z powodu udziału (obok Ramoty) w stronnictwie Święców, którzy na mocy układu lędowskiego z 17 lipca 1307 r. poddali się ostatecznie margrabiom brandenburskim. Stanowisk i urzędów pozbawił ich zwycięski na razie książę Władysław Łokietek76. Dalej w źródłach panuje o Piotrze Glabunowicu kompletne milczenie, nie znamy też żadnych jego potomków. Wskazuje się, że ewentualnymi jego potomkami mogła być rodzina Lniskich (von Elnis) oraz właściciele Lewina, którzy jeszcze w połowie XIV w. nosili pruskie imiona77.

Otton z Lnisk był świadkiem na dokumencie Diwana (z Bratwina)78 i podobnie jak wystawca dokumentu stronnikiem Święców. Dodam, że w 1312 r. obecny był w Darłowie jako świadek nadania dóbr przez Piotra z Nowego dla Michała z Lnisk79. Zatem ten ostatni musiał być jego krewnym80. Następnie w 1315 r. Otto ustąpił Piotrowi z Nowego i jego braciom wieś Domasłowice pod Darłowem w zamian za Będzieszyn koło jego rodzinnych Lnisk81. Na tym etapie badań trudno wyrokować ostatecznie o powiązaniach Ottona i Michała z Lnisk82 z Wajsylewicami, ale przynajmniej imiona zdają się temu przeczyć. Brak też poza trzymaniem Lnisk przesłanek potwierdzających ten związek. Lniska mogły być odebrane Piotrowi po buncie Diwana, tym bardziej, że inne nadane mu wtenczas dobra przeszły wkrótce (XIV w.) w inne ręce83. Przeczyć temu zdaje się też herb przypuszczalnych potomków owych Lniskich: w pas, w górnym polu lis, w dolnym dwa pasy84.

Z kolei na Lewinie w 1334 r. znajdujemy niejakiego Swarsa (Suarse)85. Przypomnijmy, że Lewino zostało nadane Piotrowi Glabunowicowi, ale potem miało przejść w ręce biskupa włocławskiego, jak wyżej wspomniałem zapewne do tego nie doszło, albo miało krótkotrwały charakter. Ówczesny właściciel nosił też najwyraźniej pruskie imię, zaś kolejny waściciel nazywał się Piotr (1382)86, mimo to na razie nie mamy solidniejszych podstaw do łączenia ich z Wajsylewicami87.

 

Sklodowice – Goszyńscy – Kopyccy

Ostatnio z Wajsylewicami łączy się również właścicieli Świncza, wśród których faktycznie znajdujemy pruskie imiona. W 1321 r. dobra Świncz i Straszyn otrzymał Stanisław Sklodowicz, a więc syn Sklodo, skądinąd nieznanego88. Dobra te trzymał jednak już wcześniej (1316: bona Stanislai89), a jeszcze wcześniej pojawił się w źródłach (1314: Stanislaus S[k]lodewicz)90. Następnie wielokrotnie świadkował na różnych dokumentach, aż do roku 133691. Jego synem był Lekaute ze Świncza po raz pierwszy wzmiankowany w 1342 r.92, kiedy to z bratem Wojciechem (Woytech) i innymi braćmi, tutaj nie nazwanymi, sprzedał łąki pod Gdańskiem. W 1350 r. także z braćmi kupił połowę wsi Warcz93, a w 1356 r. czterdziestołanowe dobra w ziemi chmielnieńskiej94. Owymi braćmi Lekaute byli: znany nam Wojciech95 – służebny (Diener) komtura gdańskiego Winryka von Kniprode (wymieniany od 1338, znika przed 1356 r.)96, ponadto Stefan (pojawia się od 1356 r.) i Gniewomir – prawdopodobnie także Diener w konwencie gdańskim, pasowany rycerz, po śmierci braci (po 1362 r.) został panem Świncza i Straszyna (imiennie występował od 1349 do 1386 r.)97. Zapewne jego potomkami byli działający na początku XV w.: gdański sędzia ziemski Mikołaj ze Świncza (1417-1438) i jego brat chorąży tczewski Kacper ze Świncza i Rokocina (1419-1435)98. Potomkiem Lekauty lub Wojciecha był natomiast rycerz Przybko ze Świncza, wzmiankowany od 1372 do 1392 r. Pieczętował się on godłem tożsamym z wcześniejszą pieczęcią Stanisława Sklodowica, jak też późniejszą Mikołaja ze Świncza (włócznia o dwóch grotach w widły)99. W 1372 r. otrzymał on od wielkiego mistrza Winryka von Kniprode dobra Tępcz. Wiadomo, że podobnie jak jego starsi krewni (może i ojciec) był służebnym tegoż dostojnika zakonnego. Zmarł zapewne bezpotomnie100. Na przełomie XIV i XV w. Straszyn przeszedł w inne ręce101, wkrótce prawdopodobnie to samo stało się ze Świnczem102. Potomkowie Mikołaja ze Świncza siedzieli niewątpliwie na Goszynie, na który przywilej otrzymał on w 1427 r. Nazwano ich Goszyńskimi, a herb ich odpowiadał pieczęciom używanym przez Mikołaja (w odmianie z trzema grotami na jednym drzewcu)103. W XV w. jakaś gałąź rodziny osiedliła się zapewne na Kopytkowie, gdzie później nazywano ich Kopyckimi (de Kopytkow). Siedzieli tamże do drugiej połowy XVI w.104 Problemy wzajemnych powiązań wspomnianych tutaj rodzin wymagają jednak odrębnej i szczegółowej analizy.

Same pruskie imiona u Sklodowiców nie upoważniają jednak jeszcze do uznania ich za potomków Wajsylewiców. Wydaje się, że taką przesłankę może stanowić ich pieczęć, przedstawiająca włócznię o dwóch grotach w widły (takim herbem posługiwali się później Kopyccy na Kopytkowie), który zastąpił dawny znak trzech grotów w trójkąt, jakim dowodnie posługiwali się Ramota i Piotr Glabunowic (trzy groty, pojawiły się ponownie u Goszyńskich). Stąd zasadna wydaje się hipoteza K. Bruskiego, że byli oni potomkami Sklodona, nieznanego dotąd syna Wajsyla105. Wiadomo przecież z innych przekazów, że Wajsyl miał więcej niż jednego syna106.

Problematycznym pozostaje sprawa innych ewentualnych synów Wajsyla. Otóż w 1290 r. jakiś Diwan wraz z bratem Przybysławem za wierną służbę otrzymali wieś Kopytkowo107. Niektórzy badacze uznali, że chodziło tutaj o synów Wajsyla108. Zdecydowanie temu przeczą dwie przesłanki: po pierwsze nadanie za wierną służbę, gdy tymczasem Diwan był przecież buntownikiem, wygnanym z Pomorza, a po drugie występowanie Diwana w źródłach w latach 1307-1308109. Żoną Diwana była Adelajda córka Michała z Lniska, a wnuczka Dytryka Stangona, właściciela wielkich dóbr w państwie zakonu krzyżackiego110. To też przesłanka przecząca identyfikacji obu Diwanów, gdyż syn Wajsyla był przecież zdecydowanym wrogiem Zakonu. W lipcu 1307 r. Diwan wraz z Adelajdą przekazali klasztorowi pelplińskiemu swoje dobra w Bratwinie, z zastrzeżeniem ich dożywotniego posiadania111. Obecność Adelajdy wynikała stąd, że był to jej posag112. Świadkiem nadania Diwana był wspomniany Otto z Lniska, również blisko związany ze Święcami, przy tym najwyraźniej nie miał on nic wspólnego ze wspomnianym Michałem z Lniska, zięciem Dytryka Stangona. Pierwszy pochodził bowiem z Lnisk pomorskich, drugi z Lnisk chełmińskich113. Posiadanie przez Piotra Glabunowica Lnisk mogłoby sugerować ich pokrewieństwo, jak jednak powyżej wykazałem należy to odrzucić.

Wiemy natomiast, że na Kopytkowie siedział później (1324) syn Przybysława – Jan (Ieschko […] Przibislai filius), z kolei potomkami Diwana najpewniej byli bracia Jan i Piotr Żywanowie, wzmiankowani w 1366 r. na Sypanicy i Orkuszu w Pomezanii114. Nie było też dziełem przypadku, że na dziale w Kopytkowie jeszcze w drugiej połowie XVI w. siedziała rodzina Swarożyńskich, używająca herbu Kot Morski115, tak jak Jan i Piotr Żywanowie oraz ich potomkowie. Wszystko to w zasadzie rozstrzyga przynależność Diwana i Przybysława z Kopytkowa do tego nienazwanego dotąd pomorskiego rodu o pruskich korzeniach116. Podsumowując, Diwana i Przybysława nie należy łączyć z synami Wajsyla, co najwyżej posiadali te związki po kądzieli (imię Diwan). Także ich potomków i następców na Kopytkowie nie można więc zaliczać do Wajsylewiców117. Dopiero zapewne w XV w. część tych dóbr nabędą potomkowie Wajsyla, zwani następnie Kopyckimi, ale o tym już wspominałem wyżej. Niewątpliwie szczegółowe zbadanie wzajemnych powiązań wspomnianych tutaj osób i rodzin powinno stanowić niezbędny postulat na najbliższą przyszłość.

 

Podsumowanie

Podsumowując, Wajsylewice na Pomorze przybyli z Pomezanii przed 1267 r., najprawdopodobniej na skutek konfiskaty przez Zakon ich dóbr w okolicy Sztumu i Żuławki. Czas tej migracji jest jednak nieznany, najprawdopodobniej mogło się to stać w czasie pierwszego powstania pruskiego lub wkrótce potem. Pominięto tutaj, prawdopodobne barciańskie pochodzenie Wajsylewiców (lub przynajmniej takie związki rodzinne), które szersze omówienie znajdzie w innej publikacji118. Pierwsze pokolenie emigrantów stanowili trzej bracia – Wajsyl (zm. po 1298), Glabuna (zm. 1284) i Sadyk (zm. przed 1296). Wajsyl doszedł nawet do godności wojewody gdańskiego, wysokich urzędów dostąpili też jego bracia Glabuna (cześnik gdański) i Sadyk (podkomorzy świecki, potem cześnik). Posiadali oni liczne dobra na Pomorzu, zachowując pamięć i pretensje do dóbr w Prusach. Jednak w 1285 r. Wajsyl utracił swój urząd i wtenczas też (1289 r.) Krzyżacy ostatecznie odebrali mu jego dobra w Pomezanii. Powodem upadku znaczenia Wajsylewiców był bunt syna Wajsyla – Diwana (Żywana) wobec polityki Mściwoja. W latach 1296-1298 oraz 1305-1307 Wajsylewice tymczasowo odzyskali swoje znaczenie. Wówczas obok Wajsyla, główną rolę odgrywał jego wnuk podkomorzy tczewski – Ramota (zm. po 1306), syn Diwana oraz syn Glabuny kasztelan tczewski – Piotr Glabunowic (zm. po 1307). Po 1307 r. Wajsylewice nie odgrywali już większej roli politycznej. Na baczniejszą uwagę zasługują jedynie Sklodowice, najpewniej potomkowie jednego z nieznanych źródłowo synów Wajsyla – Sklodona. Uzyskali oni szereg nadań ziemskich od zakonu krzyżackiego m.in. Świncz, Straszyn i Goszyn, niektórzy z nich pełnili funkcje służebne u wyższych dostojników zakonnych. Ich świetność kończy się na gdańskim sędzim ziemskim Mikołaju ze Świncza (zm. ok. 1438). Potomkowie ich jednak siedzieli na Pomorzu najpewniej jeszcze w XVI w. (Kopyccy na Kopytkowie, Goszyńscy na Goszynie). Wajsylewice stanowią więc świetny przykład poświadczający emigrację pruską na ziemie sąsiadów i ukazujący znaczną rolę jaką niekiedy Prusowie tamże odegrali.